 |
Poślizg na Ślizgu był straszny, ale jak już wcześniej wspomniałem, polscy gracze powinni być do takiej sytuacji przyzwyczajeni i zaprawieni w nocnych bojach :)
Zdenerwowało mnie tylko jedno, mianowicie nie poszedłem do szkoły licząc na to, że jednak moje mecze rozpoczną się nieco wcześniej.
Rund FFA specjalnie nie śledziłem, bo i po co? Chyba jedyną niespodzinką w tej fazie rozgrywek było odpadnięcie Vincvega, który jest bardzo przyzwoitym graczem, ale biorąc pod uwagę tragiczne pingi 200 na lanie (?!) nie ma się czemu dziwić.
Swoje mecze rozpocząłem od gry z niejakim chocos, którego zupełnie nie znam i nie wiedziałem czego się po nim spodziewać. Wystartowaliśmy grę i po kilku fragach zatrzymaliśmy. Niestety lagi były tak kolosalne, że 3/4 z kilku minut, które zdążyliśmy zagrać, były okraszone nonstop pojawiającym się znaczkiem "wtyki". Zrobiliśmy mała awanturę i organizatorzy w jakiś sposób uporali się z problemem, po czym dokończyliśmy mecz, który wygrałem "jako tako".
W drugim meczu za przeciwnika miałem spider'a. Graliśmy na cpm1a i tutaj udało mi się rozegrać świetną partię, przy przeciętnej grze przeciwnika. Nie dość, że go zminusowałem, zniszczyłem z raila, to jeszcze wyszarpałem niebagatelny wynik 69:-1 :)
W tym samym czasie matr0x robił niezłą zadymę po swojej stronie drabinki. Minusował jednego przeciwnika za drugim i już wtedy wiadomo było kto tego dnia wygra turniej :)
O tym jak dobrze grają bracia sting i matr0x, miałem okazję przekonać się po pierwszym meczu ze stingiem, w którym dostałem przysłowiowe "wpierdy" na cpm3 i pożegnałem się z drabinką winnersów.
W loosersach łatwo nie było. Najpierw poszarpałem się troche ze scabem, który wychodził przez połowę meczu z opresji nie tracąc fragów, a potem nieźle napociłem się z gostyxem.
Mecze jak ten z gostyxem nalezą do moich ulubionych. Dużo emocji, zmieniające się prowadzenie, dobra gra i dramatyczna końcówka. Gostyx łatwo skóry sprzedać nie przyjechał i strasznie mnie wymęczył. W połowie meczu myślałem, że nie przełamię dobrze broniącego się i atakującego z zaskoczenia przeciwnika. Uciekał i kontraatakował na tyle dobrze, iż większość z moich prób odbicia mapy kończyła się paniczną ucieczką po apteczki :)
Całe szczęcie, że przy którymś podejściu w ostatnich minutach udało mi się podprowadzić czerwoną, a następnie megasa. Po tej akcji zdobycie kilku fragów było kwestią czasu..., którego niestety nie miałem. Postanowiłem więc zaatakować w iście ven0m'owskim stylu i dzięki Bogu gostyx popełnił więcej błędów niż ja podczas moich nieudolnych ataków.
Kolejna gra to już walka o wejście do finału. Niestety po raz kolejny poległem ze stingiem przegrywając na cpm3, ale tym razem znacznie mniej co było zasługą kilku sparów z matr0xem pomiędzy meczami turniejowymi.
W sumie turniej jak turniej. Wiele ciekawego się nie działo, po części dlatego, że nie stawili się czołowi polscy gracze jak B, verbal, ven0m czy fetter.
Teraz może skrobne conieco o grze matr0xa, która jak mi się wydaje osiągnęła nowy stopień wtajemniczenia :)
Fakt, że nie było kilku graczy, którzy mogliby powalczyć w walce o finał, ale raczej nie byliby w stanie zagrozić na dzień dzisiejszy matr0xowi. O ile nie mam wątpliwości, że sting jest do ogrania, o tyle z matr0xem na Ślizgu nie dałbym szans nikomu.
Widzieliście kiedyś w jaki sposób atakuje B bądź ven0m? Jeśli tak, to widzieliście mało. Podczas ataków matr0xa dostajesz w przeciągu dwóch sekund rakiete na twarz, fruwasz w górze na jego spawie, tuż nad ziemią przyjmujesz luzackiego raila w prawe oko, po czym zaliczasz "cratera" po spotkaniu z glebą...
A widzieliście kiedyś w jaki sposób broni się fetter? Jeśli tak, to widzieliście całkiem sporo...bo ja nie miałem okazji zobaczyć jak broni się matr0x, ponieważ do takiej sytuacji nie dochodziło.
Powiedziałem, że sting jest do ogrania, więc dlaczego przegrałem dość łatwo? Pomijając fakt, że zazwyczaj gram jak dupa na turniejach, to sting i matr0x mają specyficzny sposób grania dość znacznie różniący się od naszego. Podobna sytuacja była z ratem, który ogrywał każdego do czasu aż ludzie połapali się w jaki sposób powinno się z nim grać i dziś wygranie z ratem nie przedstawia jakiegoś nie lada wyczynu.
Myślę, że obejrzenie kilku demek z gry stinga rozwiąże problem, aczkolwiek nie liczcie na łatwe z nim zwycięztwa, bo gracz z niego wyborny.
Podsumowując impreza nie była taka zła. Duża wpadka organizacyjna, za to gra matr0xa przyciągała uwagę wszystkich. Być może na kolejnym turnieju najlepsi polscy gracze przygotują się na tyle dobrze, że ogranie matr0xa będzie całkiem realne. W końcu na tym to polega, żeby przygotować się jak najlepiej danego dnia. Już dawno doszedłem do wniosku, że wśród najlepszych rożnica w umiejętnościach jest na tyle znikoma, że praktycznie każdy z graczy był wielokrotnie pokonany przez innego "mastaha" i vice-versa, a to kto który z nich wygra dany turniej zależy w dużej mierze od odpowiedniego przygotowania, kondycji psychicznej jak i fizycznej, a przedewszystkim od odporności na stres i co za tym idzie umiejętności grania w ważnych meczach dokładnie tak samo dobrze (albo i lepiej) jak w sparingach.
...a byłbym zapomniał, że stoliki też są ważne :)
--------------------------------------
Autor: Krg
Aktualizacja: 04·12·2001 - 13:02
: DRUKUJ
|
|
