Nie o tym jednak. Nie wiem, czy wiecie, ale pisze z MrE (dla niezorientowanych - wielce utalentowany felietonista XSReality, byly juz, niestety) powiesc o graczach. Z tego powodu postanowilem spedzic lato w Coventry, pracujac w kafejce internetowej. Polskich liter rzecz jasna nie mam.

W porownaniu z naszymi lokalami, Beyond Gaming blado nie wypada. 22 bardzo mocnych kompow, takich, jakich ze swieca szukac u nas. Musze jednak przyznac, ze jakos mnie jednak nie zachwycaja. Gier jest duzo, tylko 90% klientow to cioty z CS ;). Q3 tu w kafejce nie istnieje. Inne roznice z polskimi lokalami to to, ze lokal jest najlepszy ze wszytkich, jakie mialem okazje odwiedzic - przestronny, zdecydowanie nie klaustrofobiczny, a do tego dosc jasny.

Wszystko obsluguje bardzo wygodny program, wiec nie musze latac jak ten ciec z kartka. Musze jeno ladowac ludziom mielony lod o barwie klockow lego i smaku... klockow lego? Idzie jak woda (bo wlasciwie nia jest). Oprocz tego kawa, cola, tango, red bull (kosztuje tyle samo, co u nas, opije sie tego strasznie ;), marsy i inne swinstwa.

Naokolo mnie same lamy, wlasnie graja w Jedi Nighta, reszta, jak wspominalem, w CS. WC3 raczkuje jeszcze, bede chcial rozruszac =) Nie ma tu jednak tych calonocnych fanatykow (a nocek tez wlasciwie nie), tych pojebusow kieleckich, ktorzy siedza w kafejce 24/dobe... Wlasnie to jest jedna rzecz, ktorej tu brakuje... hardcore'owcow brakuje. Pewnie dlatego, ze siedza po domach na swoich DSLach... Jest cywilizacja, a nie ma ludzi, lasek w szczegolnosci.

I dlatego Polska rzadzi!

--------------------------------------
Aktualizacja: 07·12·2001 - 16:01