f·p·p · p·r·o·d·u·c·t·i·o·n·s   GRY | SERWERY GIER | BANNERY
 



 
 


quake3.fpp.pl
Podłącz nasz
baner
 





  f·p·p · q·u·a·k·e · 3 | Kolumny | Krg | CGL 3

Krg

CGL 3

CGL za nami, wszyscy zdążyliśmy trochę odpocząć, więc czas najwyższy podzielić się z wami przemyśleniami dotyczącymi tegoż turnieju. Zadanie po raz kolejny trochę uciążliwe dla mojej osoby, ponieważ jako biorący w tym turnieju udział moje słowa są mało obiektywne, szczególnie że mój występ nie należał do najlepszych.

Wszystko rozpoczęło się o 10:00, nikt pomimo wielu obaw nie miał problemów z dotarciem o tej godzinie do Cyberlandu. Pojawilo się także sporo spectatorów, a wśród nich rodzice kilku graczy, min. matroxa i stinga.
Jak zawsze początek to odpowiednie rozstawienie faworytów i późniejsze dolosowanie im par. Generalnie tutaj został popełniony największy błąd turnieju. Otóż nie dopilnowałem sprawy i zamiast równomiernego rozłożenia kilkunastu najlepszych graczy po obydwu stronach drabinki pracownicy Cyberlandu podczas mojej nieobecności wyręczyli mnie i rozlosowali pary sami. W skutek tego po jednej stronie znajdowali się matr0x, sting, soo, gostyx, xts, mw i kilku kolejnych b. mocnych graczy, podczas gdy po drugiej stronie znalazł się fetter, verbal, gad (oraz ven0m, który i tak był nieobecny). W pierwszej chwili był pomysł rozlosowania drabinki ponowanie, tak aby obydwie strony były zrównoważone, bo na pierwszy rzut oka widać było, że górna część, w której znajdował się fetter jest znacznie łatwiejsza. Niestety pracownicy Cyberlandu nie chcieli wziąć na siebie tej odpowiedzialności, a ja nie miałem aż tak duzej ochoty zaogniać sytuacji. W rezultacie po kilku krótkich sprzeczkach i argumentowaniu pozostaliśmy przy tym co zostało rozpisane wcześniej. Żle się stało, bo tak naprawdę fetter b. wymagającego przeciwnika trafił dopiero w finale Winners Bracket, a był to oczywiście matr0x.

Dzień pierwszy przyniósł kilka niespodzianek. Na pierwszy ogień poszedł soo, który już w drugiej (albo 3ciej) rundzie przegrał swój pierwszy mecz z Andro1dem. Andro1d to człowiek fettera, trenują razem od jakiegoś czasu więc nie dziwi fakt, iż grać chłopak potrafi. Kolejnym zaskoczeniem była porażka verbala, ale tak naprawdę verbal prezentował słabą formę i widać było, że półtora roczna przerwa w graniu dała mu się we znaki.
Największym wydarzeniem dnia pierwszego był mecz xtsa przeciw stingowi. Sting oczywiście był w tym meczu faworytem, ale ja wiedząc na co xtsa stać założyłem się z Andro1dem o 50zł, iż to właśnie on przejdzie do nastepnej rudny WB, a nie, to on chciał się założyć stawiając na stinga, a ja wymiękłem :P
xts wybrał dm6...i rozegrał mecz szkoleniowy. Szczerze, w tym meczu xts był klasą sam dla siebie. Od początku objął prowadzenie nie oddając go do ostatniej sekundy. Na dodatek trafiał wszystko (68% z RG i ponad 30% LG) pogrążając niemiłosiernie stinga. Drugi mecz był już zażartą walką, ale i tym razem xts wyszedł obronną ręką, tymczasem sting strasznie się podłamał.
Ja w pierwszym dniu rozgrywek nie miałem zbyt wymagających przeciwników, na dodatek grało mi się świetnie co uśmiechnięty głosiłem wszem i wobec :) We wszystkich trzech meczach mój Railgun nie schodził poniżej 44%, a na dwóch mapach sięgnął nawet po 67% :) Wyniki były mocno dwócyfrowe, a przeciwnicy nie wychodzili z 3 fragów, zdażyło się nawet, że karakas nie wyszedł z minus dwóch (pozdrawiam). Jest tylko jeden ból. Otóż w meczu z Razielem na ztn3tourney1 rozegrałem chyba mój najlepszy mecz vq3 w życiu. RG 70% przy b. dużej ilości strzałów, zaowocowało totalną miazgą, ból polega na tym, że demko z tego meczu nie nagrało się, a miałbym taką fajną pamiątkę :( W taki oto sposób rozgrywki pierwszego dnia dobiegły końca, jeszcze kilka luźnych sparingów i do domu wyspać się, bo dnia kolejnego mój pierwszy mecz miałbyć sprawdzianem, a sprawdzającym matr0x.
Zanim rozjechaliśmy się do domów gruchnęła wiadomość, że matr0x i sting będą wracać do domu. Powodem byli rodzice, którzy zmęczeni całodziennym czekaniem nie mieli ochoty zostawać na kolejny. Sting załamany po porażce z xtsem także chciał wracać i mocno namawiał do tego matr0xa. W końcu bardziej utytułowany z bliźniaków zgodził się, a reszta graczy z ulgą odetchnęła :D Oto najmocniejsi przeciwnicy nie dokończą turnieju, kto by się nie cieszył? :P Radość ta była jednak krótka, z pomocą bliźniakom przyszedł iNc oferując im nocleg u siebie, na co wyrazili także zgodę ich rodzice.

Drugi dzień, 16 graczy, każdy ma swój kompóter, ciekawe mecze, raj dla pro-plejerów. Podbudowany b. dobrą predyspozycja dnia poprzedniego przystąpiłem do rozgrzewek, chwila z botami, a potem mecz z xtsem, który miał mnie wprowadzić w poważne granie czekające mnie juz za chwilę z matr0xem. Jeszcze bardziej urosłem na duchu, gdy po świetnej z mojej strony grze, pokonałem mistrza dm6 xtsa 20:4 na jego ulubionej mapie. Wynik obiecujący :)
Niestety chwilę przed meczem z M zacząłem strasznie się stresować. Od dawna wiem, że moja odporność na stres turniejowy to wielka zagadka i nie raz nie dwa płatała mi figle. Tym razem długa przerwa pomiędzy ostatnim turniejem a CGLem zrobiła swoje i wyrobiona przez lata startów "odporność turniejowa" poszła się delikatnie mówiąc j***ć. Nerwy to największy wróg gracza i nie od dziś wiadomo, że przy wyrównanym poziomie turniej wygrywa ten, kto lepiej potrafi nad tym zapanować. Mistrzem w tej dziedzinie jest fetter, ale i matr0x świetnie sobie z tym radzi.
Zaczeliśmy granie, dm6 moja mapa, dobry początek i 3 fragowe prowadzenie. Od 3 do 9 minuty kontrolowałem mapę zbierając 3/4 MH i większość zbroi. Matr0x w tym czasie ratował sie żółtą i próbował trafiać z RG, ponieważ każdy inny atak kończył się jego ucieczką z czerwonym paskiem życia. Kto gra w turniejach ten wie, że na dm6 3 punktowa przewaga na minutę przed końcem meczu + 200/200 i kontrola mapy, oznacza wygrany mecz. Tak właśnie wyglądała sytuacja. Miałem całkowitą kontrolę na mapie i teoretycznie wygrany mecz. I właśnie w 9 minucie dałem się zaskoczyć i przegonić z bezpiecznej pozycji RL+RA. Od tego momentu rozpoczął się mój koszmar :P Za jednym błędem poszły kolejne, tragiczne w skutkach i niemiłosiernie głupie. Timer pokazywał 9:30, gdy matr0x sfragował mnie zdobywając 3 fraga, wynik 5:3. Ja głupi zamiast się nie respawnować i czekać 10sekund, nacisnąłem fire i po 15s ponowanie lezałem, 5:4. I znowu to samo, zamiast lezeć i czekać na upłynięcie 10sek ponownie się zrespawnowałem (jestem imbecylem), zeskoczyłem do MH (niestety tylko z machinegunem), wziąłem +100HP i...zostałem zespawany...Sudden Death, tyle że to matr0x mial kontrolę mapy i to on zdobył decydującego fraga. Mecz ten zupełnie mnie dobił, przegrałem przez własną głupotę mając już praktycznie zapewnione zwycięztwo, na dodatek gdybym się nie respawnował to najprawdopodobniej dowiózłbym conajmniej jednofragowe prowadzenie do końca. W ten sposób totalnie się podłamałem. Wynik na ztnie był tego przykładem, a późniejsze beznadziejne mecze z gostim potwierdzeniem. W drugim meczu na ztn nie miałem nic do powiedzenia, na dodatek nieszczęśliwie sam siebie zgibowałem kończąc mecz na minusie. Po meczu na dm6 coś się zepsuło i już nie miałem ochoty grać, bardziej niż z matr0xem przegrałem ze stresem, chociaż i tak wygrać z nim na ztnie byłoby niezmiernie trudno.

W międzyczasie inni gracze także toczyli zażarte boje. Z turnieju po słabej grze odpadł verbal, a także jeden z głównych faworytów soo. Kolejnym dobrym meczem miał się okazać pojedynek gostyxa z xtsem. Młody pokazał klasę i bezkompleksową grę, ale gostyx to doświadczony gracz, który startował nie rzadziej od "starej gwardi". Jak można było przewidzieć dm6 należała do xtsa, a ztn do gostiego. Wszystko miało się rozstrzygnać na t4, ale właśnie na tej mapie zaczęły się problemy z komputerem xtsa. Pierwszego "zwisa" nie widziałem, mecz został powtórzony. W 9 minucie przy stanie 13:13, komputer xtsa ponowanie odmówił posłuszeństwa. Co zrobić? Minuta do końca i remis. Gracze zdecydowali, że jeszcze raz powtórzą cały mecz. Tym razem xts zagrał swoje i dowiózł parę fragów przewagi do końca.
To samo co mnie przytrafiło się gostyxowi, nie wytrzymał psychicznie po nerwówce z xtsem i z meczu na mecz grał coraz słabiej. Apogeum beznadziejnej gry przypadło na nasze wspólne spotkanie. Gostyx grał bardzo poniżej swoich możliwości, ale ja go przewyższyłem beznadzieją, co wyraźnie widac na demkach z tego meczu. Rozpoczeliśmy od ztn, gdzie gosti szybko zrobił kilku fragową przewagę. Jednak w jakiś sposób odbiłem mapę i praktycznie od 4 do 10min kontrolowałem ją, mając cały czas 200/200 i ganiając gostiego. Niestety to co robiłem, gdy już go dopadałem woła o pomstę do nieba. Problem polegał na tym, że gosti nieporadnie uciekał i co chwila udawało mi się go dorwać i doprowadzać do wymiany przy mojej zdecydowanej przewadze armora i życia. Oto w tym chodzi, ale jeżeli zamiast przeciwnika trafia się w sufit i sobie pod nogi, to o czym tu myśleć? Tak właśnie było, gosti grał słabo, ale to co robiłem ja podczas wymian było prawdziwą tragedią. Każdy przeciętny gracz potrafiłby takie wymiany wygrać bez problemu. Mając przewagę conajmniej 150/200 vs 100/50 nie problem wykończyć akcję, tyle że nie tym razem i nie dla mnie :( Doła złapałem wielkiego i na dm6 nie miałem ochoty grać zupełnie. W 4 minucie przy wyniku 9:0 miałem juz wszystko głęboko, napisałem GG i się odprężyłem... Jakże zbawienne może być granie na luzie, bez stresu. Mimo że nie chciałem, ani nie miałem ochoty na walkę, to grając na luzie złapałem wiatr w skrzydła i zacząłem grać swoje. Respawn za respawnem goniłem wynik, a o tym jak wkurwiający może być bezsensowny forcerespawn 10sek przekonałem się właśnie w tym meczu. Nie dość, że sam nie potrafiłem go wykorzystać w meczu z matr0xem to na domiar złego gosti nie respawnował się ani razu wcześniej niż po upływie 10sek, skurczybyk :D Ale co tam, i tak byłem przegrany, więc zapierniczałem po mapie łapiąc go, gdzie się tylko da. Dobrze, że dałem taki pokaz, uratowałem chociaż resztki honoru :P Gosti musiał mieć pełno w galotach bo było około 30sek do końca wynik już tylko 9:7, a ja nie zamierzałem przerwać swojej szarży :) I jest! Udało mi się zdobyć 8 fraga, wynik 9:8 a zaczynałem od 9:0! Patrzę na zegar... w dupe jeża zostało tylko 9 sekund, przegrałem z czasem. Na domiar złego zfragowałem gostyxa w miejscu, z ktorego na 90% respawnował by się pomiędzy kolumnami pod YA, respy są jak najdalej od miejsca śmierci, więc do wyboru miałem respawn albo bezpośrednio pod YA, albo ciut w bok pomiedzy ścianą a kolumną. Szansa, że gosti by sie tam pojawił była naprawdę duża, więc jak najszybciej tam pobiegłem, stanąłem naprzeciwko respa i modliłem się żeby gostiemu obśliznął się palec i nacisnął fire :) Oczywiście tak się nie stało. Zabrakło 1-2 sekund do wyrównania. GG i mogłem zabierać się do domu :(

Kolejnym na przemiał miał być xts, oczywiście w roli przemielającego matr0x. Scenariusz ich gier był podobny do moich z matr0xem. Mecz na dm6 również skończył się 6:5 dla M, tyle że chyba bez Sudden Death, ale podobnie jak w moim przypadku xts zepsuł końcówke i przegrał mając już praktycznie wygrany mecz. Różnica fragowa na ztn była także podobna do mojej, z tą różnicą, że xts nie zminusował :) W ten sposób w drabince LB ponownie doszło do spotkania sting vs xts. Tym razem jednak sting okazał się lepszy w trzy meczowym pojedynku. Dm6 standardowo wygrał xts, ztn sting, a o zwycieztwie w meczu miała przesądzić gra na t4. Emocji nie zabrakło, mecz zakończył się po dogrywce.
Wcześniej jednak w finale WB spoktali się ze sobą dwaj najlepsi, fetter i matr0x. Najlepszym posunięciem fettera było wybranie mapy t4, gdzie rzeczywiście okazał się lepszy. Niestety już w kolejnym meczu na ztn, dostał porządne cięgi, a doprawiony został na dm6.
Tymczasem gostyx wyraźnie od pewnego momentu słabiej grający obskoczył ze stingiem dośc mocno. W ten sposób poznaliśmy miejsca poza top 3. Dziwne to trochę było, xts który pokonał gostyxa w WB znalazł się o jedno miejsce niżej bo wcześniej trafił na stinga w LB i po dobrej grze odpadł. Gostyx natomiast, którego gra od pewnego momentu się zepsuła dotarł aż do miejsca czwartego. Tak to już jest na turniejach :)

Meczu o wejście do finału pomiędzy stingiem i fetterem dokladnie nie pamiętam, jedyne co kojarze to dobre raile stinga w meczu na ztn, które i tak nie zapewniły mu zwycięztwa. Finał natomiast przyniósł nam nieco więcej emocji. Pierwszą mapę t4 wybrał oczywiście fetter i zgodnie z przewidywaniami wygrał to spotkanie. Kolejną mapą miała być ztn. O dziwo fetter objął prowadzenie i pewnie kontrolował mapę do pewnego feralnego momentu, otóż przy stanie 4:2 dla fettera matr0xowi udało się ztelefragować Wojtka, sytuację tą najlepiej opisują słowa ztelefragowanego "Jeżeli nie był to fart roku, to co to k***a było?". Od tego momentu matr0x rozpoczął fragowanie i wyrwał zwycieztwo na swojej ulubionej mapie. Przyszła kolej na dm6, fetter wyraźnie osłabł, a matr0x potrafił to wykorzystać. Wynik bodajże 19:3 dobrze obrazuje jak dużą przewagę uzyskał Mateusz podczas tego meczu.

Tak mniej więcej wyglądały te dwa dni z moich oczu....

Oczywiście na koniec pozostało wręczenie nagród, w tym kaseta "Triumf Pana Kleksa" za moje zaszczytne 9-12 miejsce i obowiązkowo pamiątkowe fotki. Po raz kolejny ci sami gracze udowodnili, iz to oni są najlepszymi graczami duelowymi w Polsce. Nie zabrakło niespodzianek w postaci 5-6 miejsca xtsa, który udanie przekształcił się z jednego z najlepszych w TDM w rasowego duelowca. Oczekiwania zawiódł soo, verbal i pewnie ja sam. Soo grał poprostu słabo, dużo poniżej swoich umiejętności. Verbalowi czkawką odbiła się długa przerwa w graniu, a ja nie potrafiłem poradzić sobie ze stresem towarzyszącym takim wydarzeniom, mimo że podczas rozgrzewek radziłęm sobie świetnie i nie mogę powiedzieć, że źle się przygotowałem. Tego dnia znaleźli się poprostu lepsi. Wg mnie nieco zbyt łatwo mieli Benek i Gad, którzy są naprawdę dobrymi graczami, ale skorzystali z faktu, że po ich stronie drabinki był praktycznie tylko fetter, a trudno nie zgodzić się z faktem, że wystarczyłaby obecność któregoś z bliźniaków po ich stronie, a mieliby baaardzo utrudnione zadanie. No offence :)
Ah zapomniałbym o gostyxie. Gosti długo dobijał się do ścisłej czołówki i wygląda na to, że w końcu tam dotarł :) Mimo że w połowie drugiego dnia jego gra się zepsuła, to ogólnymi umiejętnościami zasłużył sobie na tą dobrą 4 pozycję.

Dumam co by tu jeszcze napisać... przypomina mi się rozmowa z Verbalem apropo timelimit, szybko doszliśmy do wniosku, że 10min to jednak o te 5 min za mało w Vq3.
Przydałoby się jeszcze coś wspomnieć o nadchodzącym WCG. Jeżeli najlepsi przejdą w pełnym składzie eliminacje w internecie, co może być utrudnione zważywszy na różne możliwe tam przekręty, to finały WCG będą jeszcze ciekawsze od CGLowskich. Po pierwsze wszyscy poznaliśmy na co tak naprawdę stać przeciwników. Okazało się, że matr0x jest do pokonania, co uwidocznił fetter na t4, a także ja i xts na dm6, gdzie wprawdzie przegraliśmy, ale po dobrych meczach zakończonych dogrywkami. Ciężko natomiast powalczyć z nim na ztnie, ale miesiąc to dużo, więc będzie szansa przygotować się tam lepiej. Wkurzony soo z pewnością będzie chciał pokazać, że stać go na wiele lepszą grę, a jego lekceważyć nie można. Myślę, że także Verbal przez ten miesiąc doszlifuje grę, a grać potrafi naprawdę dobrze o czym przekonałem się podczas kilku luźnych z nim sparingów. Ja podejdę to tego lightowo i postaram się grać swoje, jeżeli mnie się to uda, to mam nadzieję powalczyć o pierwszą 3-kę, ale to samo tyczy się pozostałych 10 graczy. Każdy z nich tak naprawdę jest w stanie osiągnąc dobry wynik (top 3) jeżeli tylko zapanuje nad nerwami i zagra "swoje". Jest to tak typowe zjawisko dla turnieji, że w sumie nie wiem po co to piszę :P

Cya




Temat Autor Data  
MW ??
ta 09·12·2001-04:00  
RE:
gOrdi [holy] 09·12·2001-04:00  
Odp: :p holy susiaku wyslij kartke
zoom 09·12·2001-04:00  
Odp: :D
gosti 09·12·2001-04:01  
Odp: Widzicie to:
Lubię Anonimowość Na .fp... 09·12·2001-04:01  
a ja wiem
leni 09·12·2001-04:01  
ble
PizzaDriver 09·12·2001-05:02  
Krg
steef 09·12·2001-06:00  
Odp: Pocalujcie mnie w dupe
LaGranda 09·12·2001-06:01  
Odp: Eh, a już miałem
Olek (Justyna for friend... 09·12·2001-06:01  
Odp: zalosc
xts 09·12·2001-10:01  
Odp: Zalosc?????
slawek 09·12·2001-11:01  
Odp: Ze jak?
LaGranda 10·12·2001-01:01  
Odp: :)
Krogoth 10·12·2001-02:01  
Słówko o filmie ...
fhn-ALIEN 09·12·2001-07:01  
n1
sobel 09·12·2001-16:01  
Odp: ksywa
baltazar 10·12·2001-04:00  


 + DODAJ NOWY TEMAT 




--------------------------------------
Autor: Krg
Aktualizacja: 09·12·2001 - 03:01



 : DRUKUJ 

     




   


f·p·p · p·r·o·d·u·c·t·i·o·n·s © 2000-2005 f·p·p productions. Skontaktuj się z nami w celu uzyskania dodatkowych informacji.
Przeczytaj reklama z nami, aby dowiedzieć się jak ukierunkować swoje produkty i usługi do graczy.


Dzisiaj jest Czwartek · 25 Kwietnia · 2024
Strona wygenerowana w 0.138400 sek.