 |
Nie, kolumna ta nie będzie bynajmniej o znanym i lubianym programie telewizyjnym. Nie będzie też o zdolnościach muzycznych, ani o zostawaniu gwiazdą (choć w pewnym sensie owszem). Będzie raczej o nowej jakości turniejów w Polsce. Nowej, aczkolwiek starej. Ale o tym na końcu.
Wczoraj najzagorzalsi fani CPMA zjechali się do Opola, do kafejki Pl@neta, aby po raz kolejny zmierzyć się w "nisko-budżetowym", jak to określił organizator - kolega lenar, turnieju. Ja także, wykrecając nieziemskiego wałka, tam się udałem. Chciałem zrobić m.in. kilka wywiadów, ale niestety, jak się okazało wieczorem, dyktafon, który pożyczyłem od koleżanki nie bardzo chciał nagrywać...
Wstałem więc o 5:00 rano, żeby zdążyć na pociąg, który miałem o 7:00. Taa, mam ok. 40 minut drogi autobusem od dworca, a tak się składa, że w sobotę rano jedyny autobus jaki mi pasuje jeździ sobie co pół godziny. No nic. Na dworcu zebrała się wrocławska elita CPMA w składzie - SeRgI, Ben'eK, Shaggy oraz nowo zamieszkały w mieście, KoD_Alpha. Do tego oczywiście ja, jednak do elity się raczej nie zaliczam ;) Kupiliśmy bilety i wsiedliśmy w pociąg. Na miejscu zostaliśmy zaczepieni przez tajemniczego nieznajomego, który także przyjechał na turniej i który pomógł nam w dotarciu do cafe (szkoda tylko, że zapomniałem jego xyvki). Zanim jednak wyruszyliśmy w dalszą drogę na peronie pojawił się dobrze zbudowany dres w czapeczce firmy proponującej "po prostu zrób TO". Był to mój jedyny i słuszny pretendent do pierwszego miejsca - zoomer, a za nim kroczył z lekka przychmielony adee.
Zanim dotarliśmy do miejsca spotkania, musieliśmy nauczyć się korzystania z komunikacji miejskiej Opola oraz przejść ok. kilometr, gdyż zmyleni wielkim sloganem, na którym pisało Pl@neta (a pod spodem wywieszka "Do wynajęcia" - był mały zonk :P) wysiedliśmy przystanek wcześniej. Cały czas śledził nas jakiś tajemniczy długowłosy człowiek, który okazał się także uczestnikiem turnieju. Kim on jednak był, tego nie wiem :) W końcu jednak znaleźliśmy kafejkę, w której gorąco przywitał nas kolega organizator.
Miejsce prezentowało się dosyć ciekawie. Miejsce z komputerami oddzielone od pizzeri murkiem, na którym stały sobie głośniczki, z których po południu zaczęła lecieć jakaś muzyczka. Szkoda tylko, że działała tylko połowa komputerów i było strasznie ciasno. Rozsiedliśmy się w "części dla spectatorów", pół godzinki później wystawiony został wielki telebim 15", w którym mogliśy oglądać sobie mecze. Najpierw jednak na rozkręcenie zabawy i wytworzenie odpowiedniego klimatu nastąpiła projekcja hitu ostatnich tygodni, filmu The Badge v.3.0. Później demko D|S-Syn vs. ZeRo4 @ CPM3 (chyba - nie przyglądałem się za bardzo) oraz Daler vs. ZeRo4 @ CPM3 z komentarzem djWHEAT'a. To ostatnie, aby pokazać ludziom jak będzie wyglądał mroczny komentarz na żywo w wykonaniu lenar'a.
W międzyczasie zjeżdżali się kolejni gracze - kAtz, roz, szajbus, Stajnia, steef, bush i inni. Zapisy skończyły się gdzieś o 11:00 i z powodu niedostatecznej liczby osób rozstawione zostały grupy FFA, których było 7. Ja na początku nie miałem grać, ale ktoś musiał być "zapchajdziurą", żeby wszystko ładnie dało się policzyć, w skutek czego trafiłem do ostatniej grupy.
Były problemy z USB, gry toczyły się raczej ślamazarnie, a jeszcze rano pozytywnie nastawiony, lenar stwierdził, że on "już więcej turniejów nie organizuje". Wcale mu się nie dziwie - sam przeżyłem to samo trzy miesiące temu przy okazji turnieju Mephisto i wiem co to znaczy dumnie nazywać się "organizatorem". Satysfakcja z wykonanej roboty i wielkiego trudu pojawia się dopiero pod koniec, kiedy widzi się, jak ludzie reagują na mecze finałowe, jak na ich twarzach pojawia się zadowolenie z turnieju, jak zaczynają po kolei dziękować ci za zrobienie takiej klimatyczniej imprezy. Dla tego tylko uczucia chce się organizować turnieje.
FFA skończyło się gdzieś po 15:00, szczęśliwie przeszedłem dalej. Teraz trzeba było rozlosować drabinkę - kilku czołowych graczy zostało rozstawionych, żeby nie było sytuacji, że wszyscy znaleźli się w jednej części. Reszta przebiegła zgodnie z regulaminem, poprzez losowanie. Nie mam niestety przed sobą drabinki, więc nie mogę wam nic powiedzieć na temat meczy. Fragman'owi udało się też wreszcie postawić GTV, z czego wszyscy byli niezmiernie zadowoleni.
Tymczasem "telebim" przeniósł się na drugą stronę murku, więc siedząc przy stolikach i spożywając pizzę, nie można było oglądać meczy. Co do samej pizzy i innych posiłków to z nimi też związana jest mała anegdotka. Po złożeniu zamówienia, Stajnia i zumer musieli czekać dosyć długo na jego realizację, ale jak to powiedział Stajnia "Tylko ze względu na panią kelnerkę nie będę nic mówił" :). Później wymyślił, że może sobie zamówić od razu następną pizzę (a może to był kebab?) i nie będzie musiał czekać jak się przed finałami znowu zrobi głodny :). Siedząc przy stole dyskutowaliśmy na całkiem poważne tematy, jak telefragi i siła Machinegun'a w CPMA, polskie serwisy Quake'owe i ich redaktorzy, sposób kulturalnego jedzenia (wykładowca: prof. Darek Stajnia). Wszystko zostało podsumowane jakże głębokim stwierdzeniem "Idziemy na piwo". Na tym piwie przed kafejką zaprezentowane zostały m.in. magiczne zdolności kieszeni skóry Stajni oraz jego tajna strategia pokonania zoomer'a poprzez upicie go.
Ponieważ zaczęło się robić trochę zimno weszliśmy z powrotem do środka, gdzie zasiedliśmy przed telebimem i oglądaliśmy sobie mecze bawiąc się jednocześnie GTV. O 19:00 musiałem niestety zbierać się do domu, więc razem z grzEs'iem udaliśmy się na dworzec. W pociągu spotkaliśmy Froster'a i ziele, którzy zdołowani swoimi porażkami w pierwszych meczach (jeden chyba trafił na szajbus'a, nie pamiętam na kogo drugi) stwierdzili, że już więcej w Quake'a nie grają.
W domu jeszcze próbowałem coś oglądać na GTV, ale zaczął się Obcy 4, którego obejrzałem resztkami sił będąc na w pół przytomnym. A później poszedłem spać i obudziłem się dzisiaj po dwunastej :)
Jak tak się zastanawiam nad tym co napisałem, to zauważam, że chyba zrąbałem chronologiczność wydarzeń, ale kij z tym :) Ważne, że było fajnie. Dzisiaj się dowiedziałem, że coś zrąbałem w drabince, którą ułożyłem. Huh, bardzo możliwe - robiłem ją w pozycji klęczącej z klawiaturą na kolanach poganiany co chwilę przez lenar'a, więc w tak dużym stresie i okolicznościach przyrody miałem prawo coś zepsuć :) Ale z tego co widzę na szczęście był tam SeRgI, który wszystko naprawił. I nie to, że nie znam się na drabinkach :)
Miałem jeszcze napisać o tej "nowej jakości". To, że radia nie będzie to było chyba oczywiste. Przynajmniej dla mnie. Organizator turnieju nie ma czasu na to, żeby zajmować się takimi duperelami, szczególnie kiedy jest jeszcze także uczestnikiem. Co do GTV, to lenar szczyci się tym, że był to pierwszy turniej, na którym GTV działało. Heh. O ile dobrze pamiętam to na CGL2 też chyba GTV stało, na Ślizgach chyba stało i na pewno na CKT Cup. Więc ta "nowa jakość w wykonaniu lenara" to tak naprawdę powrót do starej jakości. Nie, żeby było to coś złego, wręcz przeciwnie.
"To była propaganda. Żeby zwabić publikę" (c) lenar
Ogólnie z tego co sam przeżyłem, z tego co widzę i słyszę, to turniej był bardzo fajny. Bardzo żałuję, że nie dane mi było zostać do końca. Na koniec przytoczę jeszcze kilka słów Stajni:
Oczywiście tradycyjnie uznany przez właściciela kafejki i resztę ekipy najlepszy mecz turnieju to fragman vs bush, finał losers. Wyje***y mecz. Piękny finał, bush pokazał, że zasłużył na niego, a zoom pokazał, że rzeczyiwiście jest najlepszy. Wiesz, w Mephisto były super demka, ale te to już wypas. Jak się skończył mecz bush vs fragman to, tak samo jak we Wrocławiu, cała kafejka brawo biła, nawet ci ludzie co przyszli na pizzę. Stary, niesamowity klimat.
Aha, no i pozdrowienia dla adee, człowieka, który gra OSP ProMode, bo promode nie lubi :)
--------------------------------------
Autor: [FPP]SweepeR
Aktualizacja: 31·10·2001 - 07:01
: DRUKUJ
|
|
